Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/maximis.pod-klimat.ostroda.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server865654/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 17
Nie podobało mu się to, nie ufał jej.

Najlepsze, że nie będzie musiała czekać dodatkowych czternastu minut, żeby wypić

wpadło orzeźwiające nocne powietrze. Dzięki niemu nie zaśnie. – Opowiedz mi wszystko,
Nikt na pokładzie nie przypominał jego pierwszej żony... byłej żony, poprawił się. Byłej.
Odwrócił się, zszedł na parter i wyszedł; nawet nie trzasnął drzwiami. Ale jego gniew był
A może to tylko jego wizja? Czy na molo w ogóle była jakaś kobieta?
192
– Dlaczego nie dasz nam spokoju? Nie wystarczy ci, że zabiłeś mojego brata i zniszczyłeś
Przerażona uderzała raz za razem, waliła w nogę statywu, wkładała w to całą siłę,
– O’Donnell? – zapytał Bentz ostrożnie, choć przecież znał prawdę. Musiał najpierw
– Detektyw Hayes, moja partnerka detektyw Martinez z LAPD. – Pokazali odznaki. –
A przecież mu powiedziała, że sobie poradzi. Złapała za telefon, zadzwoniła, ale nie
widocznych pasażerów, ale nikogo nie poznał. Nikt nie przypominał jej nawet odrobinę.
- Nikki Gillette. - Kobieta koło trzydziestki, o ostrych rysach i jasnych włosach z różowawym połyskiem, wyglądała na bardzo pewną siebie i śmiało wyciągnęła na powitanie rękę. - Pracuję w „Savannah Sentinel”. Dzwoniłam parę dni temu, pamięta pani? Prosiłam o wywiad na wyłączność. Naprawdę chciałabym z panią porozmawiać. - Rozmawia pani z niewłaściwą osobą - powiedziała Kelly. Była w okularach słonecznych, a włosy miała zaczesane do tyłu. Nawet nie zadała sobie trudu, żeby się uśmiechnąć, wzięła kawę i pomaszerowała do wyjścia. - Zabiorę pani tylko chwilkę. - Kobieta szła za nią. - Już pani powiedziałam, nie jestem Caitlyn Bandeaux. - Biodrem popchnęła szklane drzwi i kątem oka dostrzegła niedowierzanie na twarzy Nikki Gillette. - Nie? Chwileczkę. Ale... - Powiedziałam, nie jestem Caitlyn Bandeaux. - To musi być pani jej krewną. - Przerwała i zmarszczyła brwi. - Jest pani tak podobna... Pewnie jest pani jej siostrą bliźniaczką! Kelly posłała jej uśmiech mówiący coś w rodzaju „nie pierdziel, Sherlocku”. - A pani jest pewnie wścibską dziennikarką. Proszę posłuchać, jestem siostrą Caitlyn, która przechodzi teraz ciężki okres, więc niech pani wyświadczy nam przysługę i zostawi nas w spokoju, dobrze? Może kiedy... otrząśnie się z żałoby, czy jak to tam nazwać, to spotka się z panią. Ja bym tego nie zrobiła, ale ona może się zgodzi. - Więc chciałabym porozmawiać z panią lub z kimś z rodziny. Nie zatrzymując się, Kelly posłała jej mordercze spojrzenie. Napastliwa reporterka nie rezygnowała, wciąż deptała jej po piętach. Kelly postanowiła ją zgubić. Skręciła w następną ulicę i szybko wśliznęła się do sklepu ze starociami. Sprzedawczyni o zdumiewających włosach przypominających niebieską watę cukrową rzuciła jej ostre, niezadowolone spojrzenie, patrząc znacząco na kubek z kawą. Na szczęście była zajęta klientką, zachwalała właśnie tandetną kopię rzeźby Bird Girl, symbolu Savannah. Kelly wyceniła nędzną figurkę na mniej niż połowę żądanej sumy. Niebieskowłosa zerkała na Kelly badawczo. Świetnie. Po prostu świetnie. Kątem oka spoglądając w kierunku okna wystawowego, przez które mogła obserwować, co się dzieje na ulicy, Kelly udała zainteresowanie imitacją zabytkowego telefonu i zegarem z Elvisem kręcącym biodrami. Niebieskowłosa dobiła tymczasem targu. Kiedy przyjmowała od klientki kartę kredytową, Kelly zapytała: - Przepraszam, czy jest tutaj łazienka? W pierwszym odruchu sprzedawczyni chciała chyba burknąć, że nie, ale nie chciała ryzykować sprzeczki w obecności klientki, a może bała się pomylić przy kasie, bo powiedziała: - Chwileczkę. - Proszę się nie fatygować. Sama znajdę. - Ale ona nie jest dla klientów. Kelly zdążyła tymczasem wparować na zaplecze. Tuż obok łazienki, pomiędzy półkami zawalonymi towarem znalazła tylne drzwi. Wyszła na zewnątrz, na niewielki plac z parkingiem. To śmieszne: uciekać przed dziennikarzami. Wszystko przez to cholerne podobieństwo do Caitlyn.
Jednak rzeczywistość oznaczała także walkę z przeznaczeniem. Wiedziała, że musi
– Proszę cię, RJ. Akurat ty powinieneś wiedzieć, że trupy nie mają dowodów tożsamości.

zawsze.

wóz patrolowy, błyskając światłami. Wpatrywał się w wystawy sklepowe, nie zwracał uwagi
Przekaz, wypisany jaskraworóżowym flamastrem, nie pozostawiał wątpliwości. Na
– Doprawdy? Teraz? Kiedy od jej śmierci minęło... Ile to lat? Dziesięć? Dwanaście?

– Dlaczego mnie tu trzymasz?

wyblakłe od słońca. Ale na ogrodzonym terenie nie było nikogo innego, człowieka ani ducha.
– Liwie – szepnął i rozsunął jej uda kolanem.
Ale nawet taka liczba podejrzanych nie zmienia faktu, że Rick Bentz był u Shany na kilka

Ścieg był gęsty, rozcięcie zostało przeszyte ręcznie kilka razy. Nie miał noża, kluczem wyciągnął i przeciął nitki. Czuł się jak idiota; pewnie nie było w tym żadnej tajemnicy. Wreszcie udało mu się rozpruć szew. Zajrzał do środka. Wewnątrz znalazł głęboko ukrytą

Co? Ta myśl przyprawiła go o dreszcz. Znajomego? Oszalałeś? Nie masz nawet
astrologię?
gmachu terminalu, a większość pasażerów już włączała telefony komórkowe, odpinała pasy